Łączna liczba wyświetleń
wtorek, 30 grudnia 2014
niedziela, 21 grudnia 2014
won't you stay?
I don't wanna fall in love
we're running out of words to say
https://www.youtube.com/watch?v=DAMM8JVbr8g
Tylko niech nie będzie dla Ciebie
kołysanką
mój krzyk,
kiedy serce rozerwie mi się na trzępy.
Nie zasypiaj spokojnie w mojej
niespokojnej nocy,
nie zatykaj uszu,
bo będę błagać Cię o pomoc.
Przyjdę szukać większej boleści, dławiąc
się żalem potnę
swoje ostatnie słowa.
powiem wszystko, pokaleczę wyznanie,
nie uspokoję się,
pogrążę w ostatecznym upadku
pogubiona
zagubię się
zniknę.
A jeśli już się tak stanie, że
uśniesz zmęczony moją tragedią,
obudź się kiedyś
i pożegnaj mnie skromnym przepraszam,
ale
broń Boże
nie próbuj składać tego,
co już raz dzięki tobie trzymało się w kupie.
I don't wanna fall in love
we're running out of words to say
https://www.youtube.com/watch?v=DAMM8JVbr8g
Tylko niech nie będzie dla Ciebie
kołysanką
mój krzyk,
kiedy serce rozerwie mi się na trzępy.
Nie zasypiaj spokojnie w mojej
niespokojnej nocy,
nie zatykaj uszu,
bo będę błagać Cię o pomoc.
Przyjdę szukać większej boleści, dławiąc
się żalem potnę
swoje ostatnie słowa.
powiem wszystko, pokaleczę wyznanie,
nie uspokoję się,
pogrążę w ostatecznym upadku
pogubiona
zagubię się
zniknę.
A jeśli już się tak stanie, że
uśniesz zmęczony moją tragedią,
obudź się kiedyś
i pożegnaj mnie skromnym przepraszam,
ale
broń Boże
nie próbuj składać tego,
co już raz dzięki tobie trzymało się w kupie.
wtorek, 16 grudnia 2014
środa, 10 grudnia 2014
wtorek, 2 grudnia 2014
poniedziałek, 24 listopada 2014
przeraża mnie ta pustość z zewnątrz
nawet woda z nieba nie zapełnia przestrzeni
nawet dym palonego tytoniu nie wabi
nie ma się kto spieszyć
kłamać, tęsknić
a ja łażę po tej próżni melancholii jak po linie,
choć tracę równowagę nie spadam w dół
jak to jest, że nikogo nie ma,
kiedy ja jestem
kiedy ja jestem w potrzebie
wtorek, 28 października 2014
Mówi, a ja nie rozumiem,
o ludziach, co już nie żyją,
Albo o tych, w których istnienie powino się wątpić,
Stworzonych przez chorych psychicznie,
użalających się nad sobą
waletów, którzy w głowach normalnym chcą namącić,
Mówi o dzielności.
Ludzie czynów,
bohaterowie,
wielbieni, czczeni,
obrzydliwie podziwiani, kochani,
beznadziejnie zachwycający.
A ja mówię:
niech zcieknie chwała,
ten gęsty smar słodyczy.
diamenty, dwory, majątki niech stopią się
i rozpłyną.
I kim jest bohater,
bez wszystkich, którzy o nim mówią,
bez legend i bajek,
bez kłamstw i kłamstewek,
kim jest ten człowiek?
Sprzeczny rycerzowi,
książętom na koniach,
boginiom, faraonom,
kopciuszkom,
kim są ci ludzie?
Bez płaszczy kolorowych
banialuk,
z codziennością, drogą bez map,
o pustym podniebieniu i koszmarach,
bezbronnością, samotnością, niemocą
owiani.
Widzisz to?
Znasz to.
Potrzeba im banalnych ludzi do chwały,
ale czy takiego zaszczytu Tobie brak?
Po co wyidealizowana osobowość
w wadliwym świecie,
perfekcja pokryta skazą fałszywych słów ?
Większyś od niego, choć on na podeście.
Wyższyś o cnotę.
Rób swoje,
bądź sam sobie sobą
z defektem,
z głową.
Taki sam jak oni, niby dla świata, lecz w gruncie dla siebie,
spróbuj być sobą sobie, lecz jednak dla wszystkich.
niedziela, 19 października 2014
sobota, 27 września 2014
'Old long since gone, now way back. Wherever you're goin, wherever you've been, waving good bye at the end of the day' ~Tom Waits, Take it with me
https://www.youtube.com/watch?v=Dixxse4dpQ4
Gdzie szukać?
Gdzie nie szukać?
Jest zmęczona.
Kolejny raz bazgrze błędne koło
wspomina, przestaje, kocha,
rezygnuje, wspomina, przestaje,
kocha, rezygnuje, wspomina,
przestaje.
zatrzymuje się i tak trwa
Czy szukać?
z dziurą po sercu
trwa tak i czeka
impuls
pusta
nic w niej nie ma
skończyło się serce,
ale czy kiedyś zaczęło się
na dobre?
mówiła jak do pamiętnika,
nie chcąc o tym nawet wspominać.
A mówiła, nie po to by ktoś się dowiedział..
Szukała na głos rozwiązania,
żeby usłyszeć
co ją
pochłania
w co
brnie
i nagle niema
nieposkładana, niezałatana,
nieuświadomiona
nikt się nie wzruszy
nie znajdzie serca, nie przyniesie
Niech go nie szuka, on jej nie szuka
on istnieje już nie dla niej.
A może nie.
czwartek, 11 września 2014
poniedziałek, 8 września 2014
dlaczego kiedy chcę spróbować
pojawia się ta zmora
pięścią ciska w żołądek i sypie piaskiem w oczy.
jej świdrujące ślepia chłoną moją odwagę
ryzyko czy eksodus
te godziny nieprzytomności
zatrzymana chwila bez oddechu
mętlik zaćmienie zmieszanie
gubię racjonalne myślenie
tłumię z czasem poszukiwnia racjonalnego sposobu
w pustej kukle
co się w nią wgapiam
nie przyszła zabić
przyszła pastwić się i dręczyć i trorturować
na żywca wyrywać ostatnie nadzieje
z impetem wbijać naostrzone uśmiechy wrogów
przyszła więzić w rozdarciu
i głodzić od kurażu żeby później karmić karmą wyrzutu
wszyscy słyszeli o wolnej woli
ale gdzie ona jest
skrupuły ją ograniczają
czasem dobrze że są
a czasem szkoda
środa, 3 września 2014
Myślisz, że tak dobrze Cię znam?
Jak bardzo pokrewynymi duszami jesteśmy?
Powiedz,
lubisz kiedy rozmawiamy?
Oddychamy tym samym powietrzem,
dzielimy się przestrzenią.
Ale lubisz, kiedy rozmawiamy?
Bo ja lubię kiedy zadajesz mi trudne pytania.
To jakbyś szukała swojej odpowiedzi we mnie,
to miłe,
tylko czy ja mam w sobie to, co chcesz znaleźć?
Ufasz mi,
to miłe.
"W co ja wierzę?"- pytasz- "W co wierzę?"
I to klin,
tak mocno wbity,
bo żeby powiedzieć Ci w co wierzysz, powinnam to wiedzieć.
Każdy z oburzeniem prychnie "wiara to kwestia osobista, wiara to kwestia indywidualna!"
A ty na przekór pytasz mnie, odstawiasz tę całą samolubność,
pytasz gdzie w Tobie wiara.
Czy trzeba zawsze wierzyć w wielkie rzeczy?
W bogów, w miłość, w wszechświat, w zwycięstwo?
A nie można po kolei?
Wierzyć w kurz,co uczula,
zmarnowany czas,
siniaka na kolanie,
ogień, który spala flanelowe koszule,
czarno białe zdjęcia.
siniaka na kolanie,
ogień, który spala flanelowe koszule,
czarno białe zdjęcia.
Więcej masz pytań niż odpowiedzi,
Cieszę się, że tu jesteś,
lubię kiedy zadajesz mi trudne pytania.
Szukam wtedy siebie.
sobota, 30 sierpnia 2014
Chcę dobrego nowego początku. Beztroskiego, ciekawego, z miłością, z przesytem, w moim stylu, choć przesłodzonego, innego niż dotychczas, lepszego niż kiedykolwiek, ostatniego.
To jeszcze nie koniec końców,
ale kolejny początek.
Pakujemy nowe rzeczy do starej walizki,
jedziemy w to samo miejsce tworzyć nową historię.
Może chcesz nowych ludzi w starych perspektywach,
A może starych ludzi w nowych.
A może żadnych perspektyw z jakimiś ludźmi.
Może jeden przypadek z człowiekiem bez planów.
Może warto postawić na pietra,
mały cykor za szczęście - brzmi niepokojąco.
Hazardzistka od dziś,
co przepuszcza niepowodzenie za powodzenie.
piątek, 22 sierpnia 2014
krzyczeć w poduszkę to mało
biec, żeby stracić oddech to mało
kląć, wyklinać, przeklinać siebie w głowie to mało
nie spać to mało
skakać z poirytowania to mało
trząść się to mało
odwagi za mało
myślę za dużo
nie płacz, nie płacz
spróbuj jeszcze raz, ale zanim spróbujesz
krzycz, biegnij, klnij, nie śpij, skacz,
no to mocniej
krzyczę, biegnę, nie śpię, klnę, skaczę,
i nie pomaga
i dalej myślę
i figa
drżę, w głowie milion teorii spiskowych
ironia losu
czuję niedosyt, to źle?
środa, 20 sierpnia 2014
Nic bardziej gorzkiego, taka bezradność i taka gorycz, ulatnia się tylko wtedy, kiedy robisz dla kogoś coś, czego sam potrzebujesz, czego Ci brak.
To smutne, albo żałosne.. Tak żałosne, niewątpliwie.
Organizujesz przedstawienie, gdzie dwóch bohaterów i grasz tylko Ty.
Upraszczasz ludziom życie, rozwiązujesz ich problemy. Jesteś jak twoja mama, która pierwszy raz pokazuje Ci jak umyć patelnię, myje ją tylko dlatego, żebyś ty później wiedział jak to zrobić.
To taka twoja prośba o pomoc, tylko, że Twoja mama, robi to raz, a później zostawia zlew pełny brudnych garów tylko dla Ciebie, a Ty codziennie pokazujesz innym czego Ci trzeba
i nikt nie poda Ci nawet płynu do naczyń. Mówisz, że zależy Ci na ich szczęściu, a jedyne co próbujesz im powiedzieć, to że sam go nie masz i potrzebujesz pomocy, żeby poradzić sobie ze sobą.
Kończy ci się woda i siła do szorowania nieswoich brudów.
Bolesne to udawanie, szarpie, rozrywa, nabawia nerwicy, ale nie przestajesz.
Naiwny jesteś i zakładasz, że ludzie się zmieniają, a oni wciąż są tacy sami.
Paranoiczni i protekcjonalini egocentrycy.
Czekasz na zmiany, a zmiany są zbyt ryzykowne, niewygodne, dlatego oni wszyscy z nich rezygnują i kiszą się w swoim chorym samouwielbieniu.
Samouwielbienie pochłania Ziemię, która przypomina przez to owoc aronii,
z wierzchu jest okrągły i gładki, ale kiedy spróbujesz go zasmakować, to dostrzegasz, że błyszcząca skórka jest tylko pozorem, a dziewięćdziesiąt procent owocu to cierpki miąższ.
Skąd ta cierpkość pytasz?
I tu się zastanów.
Bóg zawiódł? Żywioł? Ci dwulicowi ludzie?
A może to z Tobą jest coś nie tak?
Może tracisz siłę na zbyt cichy krzyk,
albo na zbyt cichy krzyk nie do tych co trzeba?
Sztuką jest znaleźć te dziesięć procent dobra.
ostatkiem sił od tego jestem, choć zapominasz - ja nie mam nikogo takiego
środa, 13 sierpnia 2014
To właśnie na tym to polega?
Ma trwać jedenaście godzin i skończyć się przed kolacją?
Jak ostatni,
skrzywdzony
czujesz, że boli,
a kiedy wołasz o pomoc,
karcą ten krzyk,
ucinają go.
A może głos sam się łamie, zmęczony horrorem opada z sił,
bo już się nie boisz,
bo rezygnujesz.
Widzę, że nie chcą zrozumieć.
Ta błoga zwyczajność, co trwa tak krótko,
kończy się,
bo belki w swoim nie widzą.
poniedziałek, 11 sierpnia 2014
środa, 6 sierpnia 2014
niedziela, 3 sierpnia 2014
Kupić parasol,
to jak kolaborować z nikczemnością.
A ja nie boję się deszczu,
boję się zbiegów, co przed prawdą na łeb, na szyję..
Ta woda, co zrywa spódnice okrywające krótkie nogi kłamstw,
co zmywa błoto, którym obrzuceni są najczystsi,
bagno, do którego wrzuceni byli mądrzejsi,
ona jedna wie, kiedy spaść z nieba,
choć często nie spada.
Na litość wszystkich!
Te krople.
Zbawienne krople moralności,
jak ostatnie tchnienia nadziei.
wtorek, 29 lipca 2014
Psuł się,
psuł coraz bardziej.
Aura wokół niego więdła,
ludzie znikali,
sam został.
Wszyscy zapomnieli.
Wrócił lepszy,
odmieniony.
Mówili „dziwny,
nie ten sam”
Lepszy wrócił!
Zastanówcie się ludzie.
Kogo chcecie,
ile lat chcecie go cofnąć, żebyście byli zadowoleni?
Nigdy nie będziecie.
Lepszy wrócił!
ten sam,
choć lepszy.
Jak deszcz, jak niebo,
czysty wrócił.
Czysty.
Zabijcie mnie,
wrócił lepszy.
https://www.youtube.com/watch?v=8nYcKUMMLuI
psuł coraz bardziej.
Aura wokół niego więdła,
ludzie znikali,
sam został.
Wszyscy zapomnieli.
Wrócił lepszy,
odmieniony.
Mówili „dziwny,
nie ten sam”
Lepszy wrócił!
Zastanówcie się ludzie.
Kogo chcecie,
ile lat chcecie go cofnąć, żebyście byli zadowoleni?
Nigdy nie będziecie.
Lepszy wrócił!
ten sam,
choć lepszy.
Jak deszcz, jak niebo,
czysty wrócił.
Czysty.
Zabijcie mnie,
wrócił lepszy.
https://www.youtube.com/watch?v=8nYcKUMMLuI
piątek, 25 lipca 2014
Cześć, może to Ty,
szukam tylko jednego Ciebie, chociaż jest was tak wielu.
Wiesz, całe wieki zajmuje mi poznawanie tylu róznych wersji.
Ciebie chama z grubym portfelem, marnującego czas na poznawanie ludzi pazernych.
Bezwstydnie zbywającego tych, którzy o zyciu myślą to, o czym ty mówisz szeptem przez sen.
Ciebie z tupetem, bezczelnie oszukującego siebie,
Izolującego sie od wszystkich trwoniących godziny na martwienie się o Ciebie.
Ciebie słabego, któremu brak odwagi, żeby przyznać się do
błędu,
bezczelnie z nieporadności wytykającego błędy innym
bezczelnie z nieporadności wytykającego błędy innym
Szukam Ciebie, który nieśmiało kiwa głową na powitanie,
który zadaje pytanie i czeka na odpowiedź.
Tego, co wodzi za mną wzrokiem,
uśmiechem przerywa w połowie zdania, kiedy tłumaczę swoją niesłuszną rację.
Ciebie krzyczącego „powodzenia” równocześnie będąc rywalem.
I takiego z zaspanym głosem w słuchawce, przepraszającego za spóźnienie.
Na tego chyba kiedyś wpadłam przez przypadek..
nigdy więcej Cię nie spotkałam.
Pytałam, ale nikt nie wie gdzie jesteś
niedziela, 20 lipca 2014
Mówi się, że przyjaciel to jedyna osoba, która może cię zbesztać, byle tylko postawić na nogi, wypomnieć Ci najgorsze z najgorszych faktów o Tobie, przyznać, że jesteś do chrzanu, nazwać Cię pieprzonym egoistą, znieczulicą, rozpuszczonym bachorem.
Ale tak naprawdę jaki to ma sens, skoro przekroczenie progu drzwi równa się konfrontacji z jakże "szczerym" pełnym zachłanności światem, gdzie każdy zakamarek pokrywają ludzie wyrzucający wszystkim ich najwieksze i najmniejsze niepowodzenia, ludzie bez skrupułów kroczący po trupach swoich bliskich byleby musnąć zaledwie skrawka wyidealizowanej rzeczywistości, która jednak zupełnie obiektywnie patrząc , sama w sobie ocieka beznadzieją.
Bo co to za perfekcja, rozkosz, podparta jedynie materializmem?
Dlatego właśnie skłaniam się ku stwierdzeniu, że przyjaciel to właśnie ta osoba, która dzwoni do Ciebie o 7 rano i mówi o zapowidającym się świetnym dniu, kiedy za oknem rzuca żabami, a termometr wskazuje 3 stopnie, która mówi szpetem kiedy boli Cię głowa, to ta osoba, która wyciąga Cię z domu, kiedy masz masę pracy, która czyta Ci na głos podręcznik do biologii, kiedy genetyka okazuje się być twoim największym wrogiem. Która mówi , że jest beznadziejnie, kiedy rzeczywiście jest beznadziejnie, ale wspomina o tym tylko po to, żeby Ci pomóc, to ta osoba, która się z tobą utożsamia, to właśnie ta osoba, która jest ucieleśnieniem twojego szczęścia. Razem z nią kreujesz swoje życie.
Oto cała tajemnica życia: ludzie którzy cię otaczają i uchodzą za twoich przyjaciół są właśnie od tego, muszą sprawić, że uwierzysz, że powodzenie i szczęście to coś bardziej pewnego niż to, że woda jest mokra.
Ale nie byli przyjaciele, Ci prawdziwi.
piątek, 18 lipca 2014
Ciągnęło mnie w tamtą stronę,
chociaż padał deszcz.
Tak, miałam nadzieję, że Cię tam zobaczę,
naprawdę.
Wymyśliłam sobie,
że zaczniemy rozmawiać.
Rozpoczniemy fascynującą wymianę zdań na temat rytualnych mordów azteckich wojowników,
którzy krwią swoją poili słońce,
a po śmierci wracali pod postaciami motyli
i o pogodzie.
Zaproponujesz mi papierosa,
a ja odmówię.
Będziemy gapić się w słońce, które znika za horyzontem
i zastanawiać się o czym myślą teraz niemowlęta
z Ameryki Łacińskiej,
na przykład.
Wspomnimy wspólną przeszłość,
nasze jedno życie.
wrotko-buty, Boba Budowniczego
i czarno biały telewizor w kuchni.
Zacznę krzyczeć,
kląć, tupać nogami, wrzeszczeć o Tobie i o mnie.
Przeprosisz
i znowu,
i znowu,
jeszcze raz,
oblejesz się rumieńcem,
później ja.
Chwycisz za rękę w drodze do domu,
powiesz jak bardzo tęskniłeś..
Wyśmieję Cię, wierząc jednocześnie,
powiem, że to kupuję.
Zaprosisz mnie na herbatę.
Będziemy widywać się codziennie,
w tym samym albo innym miejscu
i kreślić kamieniem na chodniku daty kolejnych dni.
Na 18 urodziny dostanę od Ciebie bukiet czerwonych tulipanów.
Po raz pierwszy od dawna
ucieszę się na twój widok
i znów przyznam się, że kocham przyjaciela.
Pójdziemy na studia,
na jedną uczelnię.
Razem będziemy przeklinać pieprzoną rzeczywistość
do czasu,
kiedy staniesz nad marmurową mogiłą wspomnień z pękiem trawy
i czerwonym tulipanem.
Plan idealny, doskonały, mistrzowski, nienaganny.
Dlatego właśnie nie poszłam,
bo bałam się, że to wszystko się nie wydarzy.
wtorek, 8 lipca 2014
niedziela, 6 lipca 2014
http://www.youtube.com/watch?v=IpbDHxCV29A
potrzebna od zaraz
pewna osoba.
z niewielką rolą do odegrania,
jednym wersem do recytowania.
ma stanąć na deskach,
na mojej scenie.
powiedzieć:
"od teraz należę do Ciebie"
i czekać, i czekać,
i czekać cierpliwie,
aż kornie uwierzę w parszywe brednie.
podejść bliżej,
całować w policzek
i kłamać, i kłamać,
i kłamać
póki nie zginie.
wtorek, 1 lipca 2014
-Żądam, aby zbadał mnie lekarz - powtórzyłem z całych sił .
-Nie Tom, nie wydaje mi się, żebyśmy chcieli zawracać głowę jakiemuś lekarzowi (...) .
-Zaczekaj - powiedziałem. - Co to znaczy zawracać głowę? Jestem ranny. Cierpię. Na litość boską!
-Być może, Tom. Być może. Ale kto, do diabła, zmywa papierowe talerze?
~Hugh Laurie, Sprzedawca broni
piątek, 20 czerwca 2014
poniedziałek, 9 czerwca 2014
Chodź,
zobaczysz
pustoszejący szpital.
Białe szkielety łóżek poplamione krwią.
Spojrzysz w oczy niewinnym kobietom, leżącym w zimnych celach,
Usłyszysz ich krzyk i płacz z tęsknoty do dzieci, które pozbawione zostały matek.
Ujrzysz siny odcień fioletu
pod okiem tej dziewczynki w sukience z falbankami,
która co dzień promiennie się uśmiecha,
a nocami ucieka ciemnymi ulicami z mieszkania,
pełnego przekleństw i krwawiących ran.
Usłyszysz słabnący oddech samotnego, bladego mężczyzny,
konającego w starym fotelu
pustego domu.
Dostrzeżesz marmurowy pomnik,
ten, pod którym co wieczór stoi hardy chłopak w skórzanej kurtce,
płaczący o zmroku, wylewający tyle łez co wtedy,
w kościele.
Uderzając w płytę zadaje Bogu pytanie, na które żadne z tych ludzi nie zna odpowiedzi.
Dlaczego.
Nie poczujesz,,
nie możesz zrozumieć,
ale chodź,
pokażę Ci życie,
Dzień jak co dzień.
wtorek, 3 czerwca 2014
sobota, 31 maja 2014
Musi nadejść taki dzień,
kiedy przytłacza cię wszystko, na co się natkniesz.
Plastikowa butelka po wodzie mineralnej,
zapach świeżo skoszonej trawy, który uwielbiasz.
Nie możesz znieść smaku soczystych pomarańczy,
a ulubiony wiersz nie robi na Tobie żadnego wrażenia.
Obojętność przejmuje kontrolę,
a wszystko co bolesne bombarduje wnętrze.
Nie ma takich ludzi,
takich bzdur,
które sprawią, że poczujesz się szczęśliwy.
Mogą Cię rozśmieszyć, sprawić, że prychniesz,
ale to nie jest żadna namiastka szczęścia.
Musi nadejść taki dzień,
kiedy nie wolno Ci szukać ukojenia.
Nawet kiedy jest twoim jedynym pragnieniem, tęsknotą,
kiedy jesteś zdecydowany by oddać za nie swój ostatni oddech.
Zwłaszcza wtedy.
Bo taka radość jest mizerna,
a ulga to tylko nietrwałe poczucie rozkoszy,
które przemija.
środa, 28 maja 2014
DOBRZE, CHYBA.
że się witamy
częściej.
To chyba dobrze,
że rozmawiamy
dłużej.
To chyba dobrze,
że wypowiadasz moje imię
wyraźniej.
To chyba dobrze,
że myślę o Twoim głosie,
zadowolona,
bez wstydu.
To chyba dobrze,
że Cię polubiłam
bardziej.
To chyba dobrze,
trzymasz moją stronę,
mówisz, co myślę.
To chyba dobrze,
że skaczesz,
kiedy ja skaczę.
To chyba dobrze,
że przed nami piękna przyjaźń.
Przyjaźń.
To chyba dobrze.
Chyba.
wtorek, 27 maja 2014
Zapytany o sztukę, przytoczysz każdą napisaną na ten temat książkę. Michał Anioł. Dużo o nim wiesz: dzieło życia, poglądy polityczne, relacje z papieżem, orientacja seksualna. Ale nie możesz mi opisać zapachu Kaplicy Sykstyńskiej. Nigdy nie stałeś tam i nie patrzyłeś na to piękne sklepienie. Nie widziałeś go.
Gdybym cię spytał o kobiety, prawdopodobnie podałbyś mi całą listę upodobań. Może nawet parę razy kogoś przeleciałeś. Ale nie opowiesz mi, jak to jest budzić się obok kobiety i czuć się naprawdę szczęśliwym. Twardziel z ciebie.
Jeśli spytam cię o wojnę, zacytujesz mi Shakespeare’a: „Znów bitwa przed nami, przyjaciele moi.” Ale nigdy nie byłeś na wojnie. Twój najlepszy kumpel nie umierał na twoich kolanach, prosząc cię o pomoc.
Zapytany o miłość, zacytujesz sonet. Ale nigdy, patrząc na kobietę, nie czułeś się kompletnie bezbronny, ale równocześnie nieskończenie szczęśliwy. Jakby Bóg właśnie dla ciebie zesłał anioła, który potrafi uratować cię przed całym złem. I nie wiesz, jak to jest być jej aniołem… Kochać ją, być dla niej zawsze, w każdej chwili, gdy umiera na raka. Nie wiesz, jak to jest spędzić dwa miesiące przy szpitalnym łóżku, trzymając jej rękę i kiedy lekarze widzą w twoim spojrzeniu, że ciebie godziny odwiedzin nie dotyczą.
~Buntownik z wyboru 1997
sobota, 24 maja 2014
DIALOG
Siedzę i marznę,
Marznę w płomieniach, ach
płomienie natarczywe wewnątrz
umysłu. Słucham
odgłosów pustych tychże
gorących,
piekących
noży wbijanych w wyobraźnię,
ciężkich sztyletów ostrzonych kłamstwem.
Marznę w płomieniach, ach
płomienie natarczywe wewnątrz
umysłu. Słucham
odgłosów pustych tychże
gorących,
piekących
noży wbijanych w wyobraźnię,
ciężkich sztyletów ostrzonych kłamstwem.
Weź ten sztylet
przebij serce
podnieś głowę i wskaż zwycięzcę
gdy myśli zabijesz
i serce się podda,
zabierz to życie
nigdy nie oddaj.
Ciało obumrze
Intelekt skona
Na co Tobie niezmierzona trwoga?
Będąc człowiekiem potworem jesteś,
skoro umierasz na własne życzenie.
Brednie i słabość zamknij w pudle
dokładaj tam swoją urażoną dumę.
Łgarstwa się pozbądź, prawdę doceń
Z bestii w moralność się odmień.
przebij serce
podnieś głowę i wskaż zwycięzcę
gdy myśli zabijesz
i serce się podda,
zabierz to życie
nigdy nie oddaj.
Ciało obumrze
Intelekt skona
Na co Tobie niezmierzona trwoga?
Będąc człowiekiem potworem jesteś,
skoro umierasz na własne życzenie.
Brednie i słabość zamknij w pudle
dokładaj tam swoją urażoną dumę.
Łgarstwa się pozbądź, prawdę doceń
Z bestii w moralność się odmień.
środa, 21 maja 2014
wtorek, 20 maja 2014
To
chyba straszne, że nie pamiętam naszego pożegnania.
Od pewnego czasu przestałam
po prostu wychodzić po 23 betonowych
schodach, stukać cztery razy w białe drzwi i zostawiać buty na grantowym
dywanie obok zamrażarki.
Teraz uczę się sama i sama ze sobą rozmawiam, choć
mówię czasem do Ciebie, kiedy nie słyszysz. Sama oglądam Spider-man’a i sama
gram w koszykówkę. Nieudolnie próbuję
opanować władanie pałeczkami chińskimi i
samotnie jeżdżę na rowerze, startując w wyścigu, gdzie ostatnim przeciwnikiem
pozostał mi tylko wiatr.
W każdą niedzielę mijam twój nowy dom siedząc w
niewygodnym fotelu pociągu ,
zastanawiając się co mogłabym Ci powiedzieć, gdybyś niespodziewanie usiadł obok
mnie.
Tyle mi po Tobie zostało, myśl, że gdzieś tam sobie istniejesz beze mnie.
No i może jeszcze smak karmelowych cukierków.
poniedziałek, 19 maja 2014
GRUNT TO HUMOR
Zanoszę się śmiechem,
stojąc na cienkiej linie
nad przepaścią.
Kiedy przestanę się śmiać,
spadnę.
~A. Świrszczyńska
Subskrybuj:
Posty (Atom)