To
chyba straszne, że nie pamiętam naszego pożegnania.
Od pewnego czasu przestałam
po prostu wychodzić po 23 betonowych
schodach, stukać cztery razy w białe drzwi i zostawiać buty na grantowym
dywanie obok zamrażarki.
Teraz uczę się sama i sama ze sobą rozmawiam, choć
mówię czasem do Ciebie, kiedy nie słyszysz. Sama oglądam Spider-man’a i sama
gram w koszykówkę. Nieudolnie próbuję
opanować władanie pałeczkami chińskimi i
samotnie jeżdżę na rowerze, startując w wyścigu, gdzie ostatnim przeciwnikiem
pozostał mi tylko wiatr.
W każdą niedzielę mijam twój nowy dom siedząc w
niewygodnym fotelu pociągu ,
zastanawiając się co mogłabym Ci powiedzieć, gdybyś niespodziewanie usiadł obok
mnie.
Tyle mi po Tobie zostało, myśl, że gdzieś tam sobie istniejesz beze mnie.
No i może jeszcze smak karmelowych cukierków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz