Nic bardziej gorzkiego, taka bezradność i taka gorycz, ulatnia się tylko wtedy, kiedy robisz dla kogoś coś, czego sam potrzebujesz, czego Ci brak.
To smutne, albo żałosne.. Tak żałosne, niewątpliwie.
Organizujesz przedstawienie, gdzie dwóch bohaterów i grasz tylko Ty.
Upraszczasz ludziom życie, rozwiązujesz ich problemy. Jesteś jak twoja mama, która pierwszy raz pokazuje Ci jak umyć patelnię, myje ją tylko dlatego, żebyś ty później wiedział jak to zrobić.
To taka twoja prośba o pomoc, tylko, że Twoja mama, robi to raz, a później zostawia zlew pełny brudnych garów tylko dla Ciebie, a Ty codziennie pokazujesz innym czego Ci trzeba
i nikt nie poda Ci nawet płynu do naczyń. Mówisz, że zależy Ci na ich szczęściu, a jedyne co próbujesz im powiedzieć, to że sam go nie masz i potrzebujesz pomocy, żeby poradzić sobie ze sobą.
Kończy ci się woda i siła do szorowania nieswoich brudów.
Bolesne to udawanie, szarpie, rozrywa, nabawia nerwicy, ale nie przestajesz.
Naiwny jesteś i zakładasz, że ludzie się zmieniają, a oni wciąż są tacy sami.
Paranoiczni i protekcjonalini egocentrycy.
Czekasz na zmiany, a zmiany są zbyt ryzykowne, niewygodne, dlatego oni wszyscy z nich rezygnują i kiszą się w swoim chorym samouwielbieniu.
Samouwielbienie pochłania Ziemię, która przypomina przez to owoc aronii,
z wierzchu jest okrągły i gładki, ale kiedy spróbujesz go zasmakować, to dostrzegasz, że błyszcząca skórka jest tylko pozorem, a dziewięćdziesiąt procent owocu to cierpki miąższ.
Skąd ta cierpkość pytasz?
I tu się zastanów.
Bóg zawiódł? Żywioł? Ci dwulicowi ludzie?
A może to z Tobą jest coś nie tak?
Może tracisz siłę na zbyt cichy krzyk,
albo na zbyt cichy krzyk nie do tych co trzeba?
Sztuką jest znaleźć te dziesięć procent dobra.
ostatkiem sił od tego jestem, choć zapominasz - ja nie mam nikogo takiego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz