Łączna liczba wyświetleń

sobota, 31 maja 2014



Musi nadejść taki dzień,
kiedy przytłacza cię wszystko, na co się natkniesz.
Plastikowa butelka po wodzie mineralnej,
zapach świeżo skoszonej trawy, który uwielbiasz.
Nie możesz znieść smaku soczystych pomarańczy,
a ulubiony wiersz nie robi na Tobie żadnego wrażenia.
Obojętność przejmuje kontrolę,
a wszystko co bolesne bombarduje wnętrze.
Nie ma takich ludzi,
takich bzdur,
które sprawią, że poczujesz się szczęśliwy.
Mogą Cię rozśmieszyć, sprawić, że prychniesz,
ale to nie jest żadna namiastka szczęścia.
Musi nadejść taki dzień,
kiedy nie wolno Ci szukać ukojenia.
Nawet kiedy jest twoim jedynym pragnieniem, tęsknotą,
kiedy jesteś zdecydowany by oddać za nie swój ostatni oddech.
Zwłaszcza wtedy.
Bo taka radość jest mizerna,
a ulga to tylko nietrwałe poczucie rozkoszy,
które przemija.



środa, 28 maja 2014



DOBRZE, CHYBA.

To chyba dobrze,
że się witamy

częściej.

To chyba dobrze,
że rozmawiamy

dłużej.

To chyba dobrze,
że wypowiadasz moje imię

wyraźniej.

To chyba dobrze,
że myślę o Twoim głosie,

zadowolona,

bez wstydu.

To chyba dobrze,
że Cię polubiłam

bardziej.

To chyba dobrze,
trzymasz moją stronę,

mówisz, co myślę.

To chyba dobrze,
że skaczesz,

kiedy ja skaczę.

To chyba dobrze,
że przed nami piękna przyjaźń.

Przyjaźń.

To chyba dobrze.

Chyba.








wtorek, 27 maja 2014



Zapytany o sztukę, przytoczysz każdą napisaną na ten temat książkę. Michał Anioł. Dużo o nim wiesz: dzieło życia, poglądy polityczne, relacje z papieżem, orientacja seksualna. Ale nie możesz mi opisać zapachu Kaplicy Sykstyńskiej. Nigdy nie stałeś tam i nie patrzyłeś na to piękne sklepienie. Nie widziałeś go.


Gdybym cię spytał o kobiety, prawdopodobnie podałbyś mi całą listę upodobań. Może nawet parę razy kogoś przeleciałeś. Ale nie opowiesz mi, jak to jest budzić się obok kobiety i czuć się naprawdę szczęśliwym. Twardziel z ciebie.

Jeśli spytam cię o wojnę, zacytujesz mi Shakespeare’a: „Znów bitwa przed nami, przyjaciele moi.” Ale nigdy nie byłeś na wojnie. Twój najlepszy kumpel nie umierał na twoich kolanach, prosząc cię o pomoc. 


Zapytany o miłość, zacytujesz sonet. Ale nigdy, patrząc na kobietę, nie czułeś się kompletnie bezbronny, ale równocześnie nieskończenie szczęśliwy. Jakby Bóg właśnie dla ciebie zesłał anioła, który potrafi uratować cię przed całym złem. I nie wiesz, jak to jest być jej aniołem… Kochać ją, być dla niej zawsze, w każdej chwili, gdy umiera na raka. Nie wiesz, jak to jest spędzić dwa miesiące przy szpitalnym łóżku, trzymając jej rękę i kiedy lekarze widzą w twoim spojrzeniu, że ciebie godziny odwiedzin nie dotyczą. 




Nic nie wiesz o prawdziwej stracie, bo to się zdarza tylko, jeśli kochasz kogoś bardziej niż samego siebie.



     ~Buntownik z wyboru 1997

sobota, 24 maja 2014



DIALOG


Siedzę i marznę,
Marznę w płomieniach, ach
płomienie natarczywe wewnątrz
umysłu.  Słucham
odgłosów pustych tychże

gorących,
piekących

noży wbijanych w wyobraźnię,
ciężkich sztyletów ostrzonych kłamstwem.

Weź ten sztylet
przebij serce
podnieś głowę i wskaż zwycięzcę
gdy myśli zabijesz
i serce się podda,
zabierz  to życie
nigdy nie oddaj.

Ciało obumrze
Intelekt skona

Na co Tobie niezmierzona trwoga?
Będąc człowiekiem potworem jesteś,
skoro umierasz na własne życzenie.
Brednie i słabość zamknij w pudle
dokładaj tam swoją urażoną dumę.
Łgarstwa się pozbądź, prawdę doceń
Z bestii w moralność się odmień.








środa, 21 maja 2014



Tylko jedno spojrzenie wystarczyło mi, by zrozumieć, że pamiętasz.
Tylko jedno , by zrozumieć, że tęsknię bardziej niż myślałam.







wtorek, 20 maja 2014



To chyba straszne, że nie pamiętam naszego pożegnania.
Od pewnego czasu przestałam po prostu  wychodzić po 23 betonowych schodach, stukać cztery razy w białe drzwi i zostawiać buty na grantowym dywanie obok zamrażarki. 
Teraz uczę się sama i sama ze sobą rozmawiam, choć mówię czasem do Ciebie, kiedy nie słyszysz. Sama oglądam Spider-man’a i sama gram w koszykówkę.  Nieudolnie próbuję opanować władanie pałeczkami chińskimi  i samotnie jeżdżę na rowerze, startując w wyścigu, gdzie ostatnim przeciwnikiem pozostał mi tylko wiatr.
W każdą niedzielę mijam twój nowy dom siedząc w niewygodnym fotelu  pociągu , zastanawiając się co mogłabym Ci powiedzieć, gdybyś niespodziewanie usiadł obok mnie. 

Tyle mi po Tobie zostało, myśl, że gdzieś tam sobie istniejesz beze mnie. 

No i może jeszcze smak karmelowych cukierków.






poniedziałek, 19 maja 2014

GRUNT TO HUMOR



Zanoszę się śmiechem,
stojąc na cienkiej linie
nad przepaścią.

Kiedy przestanę się śmiać,
spadnę.

~A. Świrszczyńska