przeraża mnie ta pustość z zewnątrz
nawet woda z nieba nie zapełnia przestrzeni
nawet dym palonego tytoniu nie wabi
nie ma się kto spieszyć
kłamać, tęsknić
a ja łażę po tej próżni melancholii jak po linie,
choć tracę równowagę nie spadam w dół
jak to jest, że nikogo nie ma,
kiedy ja jestem
kiedy ja jestem w potrzebie