Mówi, a ja nie rozumiem,
o ludziach, co już nie żyją,
Albo o tych, w których istnienie powino się wątpić,
Stworzonych przez chorych psychicznie,
użalających się nad sobą
waletów, którzy w głowach normalnym chcą namącić,
Mówi o dzielności.
Ludzie czynów,
bohaterowie,
wielbieni, czczeni,
obrzydliwie podziwiani, kochani,
beznadziejnie zachwycający.
A ja mówię:
niech zcieknie chwała,
ten gęsty smar słodyczy.
diamenty, dwory, majątki niech stopią się
i rozpłyną.
I kim jest bohater,
bez wszystkich, którzy o nim mówią,
bez legend i bajek,
bez kłamstw i kłamstewek,
kim jest ten człowiek?
Sprzeczny rycerzowi,
książętom na koniach,
boginiom, faraonom,
kopciuszkom,
kim są ci ludzie?
Bez płaszczy kolorowych
banialuk,
z codziennością, drogą bez map,
o pustym podniebieniu i koszmarach,
bezbronnością, samotnością, niemocą
owiani.
Widzisz to?
Znasz to.
Potrzeba im banalnych ludzi do chwały,
ale czy takiego zaszczytu Tobie brak?
Po co wyidealizowana osobowość
w wadliwym świecie,
perfekcja pokryta skazą fałszywych słów ?
Większyś od niego, choć on na podeście.
Wyższyś o cnotę.
Rób swoje,
bądź sam sobie sobą
z defektem,
z głową.
Taki sam jak oni, niby dla świata, lecz w gruncie dla siebie,
spróbuj być sobą sobie, lecz jednak dla wszystkich.